Dlaczego to życie jest takie dziwne? Dlaczego ktoś, kto się zakocha, mimo wszystkich ran, i to tych najboleśniejszych, bo zadanych właśnie przez osobę tak bliską naszemu sercu, jest w stanie bronić jej przed całym złem tego świata? Dlaczego nie potrafi walczyć o swoje szczęście, jeśli koliduje to ze szczęściem tego drugiego człowieka? Czy zdajecie sobie w ogóle sprawę z tego jak wielki odsetek całego rodu ludzkiego poświęca całe swoje życie, żeby choć przez chwilę móc zobaczyć uśmiech na twarzy swojej "drugiej połówki", nawet jeśli ma on być wywołany przez zupełnie inną osobę? Ja sama ostatnio przeraziłam się, jak wielu moich znajomych to dotyczy. Każdy mówi to samo: "To, że chcę z nim/nią być nie ma znaczenia, wystarcza mi, że jest szczęśliwa..."
Wiele rzeczy można zataić. Ludzie są mistrzami w sztuce kłamstwa. Ale nie ma sposobu na ukrycie spojrzenia pełnego miłości. Takie osoby mają świadomość, że jeśli nie zaczną walczyć, mogą już nigdy nie zaznać miłości, mimo to nie robią nic, by temu zaradzić. Nie mogli być szczęśliwi z nikim innym, a ci, na których im zależy, nie byliby szczęśliwi z nimi. Jak więc mieli by czelność wywoływać smutek na twarzach tych "szczęśliwych"?Poza tym spojrzeć komuś takiemu w oczy z nadzieją na lepszą przyszłość, a w zamian zobaczyć nienawiść czy obrzydzenie, jest niewyobrażalną tortutą...
Miłość jest dziełem Boga . A nieodwzajemniona miłość?
Takie moje luźne przemyślenia wywołane zbyt nagłym odczuciem okrucieństwa życia pobudzonym przypadkowym słowem.
Niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńMiłośc jest dziwna.
"Miłość jest dziełem Boga . A nieodwzajemniona miłość?? --.ciekawe,pozwala dluzej o tym pomyslec.