niedziela, 19 lutego 2012

Wiosna... Już nadchodzi, wszystkie znaki na ziemi i  niebie to potwierdzają. Jeszcze jej nie czuję w pełni, ledwie nieśmiałą zapowiedź. Niech ona już w końcu przyjdzie, niech zabierze to potworne zimno i śnieg który razi w oczy. Jak ja kocham wiosnę, to jest wręcz dziwne, jak  bardzo odżywam, gdy słońce mocniej zaświeci a przez śnieg zacznie przebijać kolor zielony. W wiosnę praktycznie cały czas chodzę wesoła, i mniej głupot gadam. To jest z pewnością najlepszy czas do życia dla mnie.

Stanowczo za dużo ostatnio mówię, i to rzeczy, których nie chcę, których tak naprawdę wcale nie myślę.

I niech ktoś w końcu sprawi, żeby to ciągłe: fallen leaves, fallen leaves, fallen leaves on the ground przestało mi dźwięczeć w głowie przez cały dzień.





Niedługo zakwitną czereśnie, ja napiszę tą durną maturę i 4 miesiące słodkiego lenistwa.

A w te wakacje dodatkowo prawko w kieszeni, trochę podszlifuję moje umiejętności na małej wycieczce krajobrazowej po Polsce. No i oczywiście basen, możliwie jak najczęściej, nawet codziennie - tyle czasu nie pływałam, a udałam się w rodzinę mamy o której mówi się, że tam wszyscy mają skrzela zamiast płuc, więc, jak się można domyślić, powoli usycham... 
Mam wielką nadzieję, że jakimś cudem uda mi się uciec na  Woodstock, i to najlepiej naszym rodzinnym samochodem. Muszę pomyśleć, jak to  sprytnie wykombinować, ale bez zaciętych kłótni raczej się nie  obejdzie. Mówi się trudno i robi po swojemu, tylko wtedy o samochodzie mogę zapomnieć.

Poza tym jeszcze ten koncert Metalliki tak strasznie kusi... :) Już z Billego Talenta zrezygnowałam z powodu głupiego postanowienia, jednak coś wygrać muszę, choćby przez głupi upór. 





"Bagnet na broń 

Kiedy przyjdą podpalić dom, 

ten, w którym mieszkasz - Polskę, 

kiedy rzucą przed siebie grom 

kiedy runą żelaznym wojskiem 

i pod drzwiami staną, i nocą 

kolbami w drzwi załomocą - 

ty, ze snu podnosząc skroń, 

stań u drzwi. 

Bagnet na broń! 

Trzeba krwi! "

... Bo czasami walka jest jedynym rozwiązaniem. Bo nikt nie ma prawa do odebrania nam naszej własności. Bo nie jesteśmy mechanizmem w jakimś po**banym zegarku i nie  musimy być podporządkowani nikomu. Bo "silniejsi" mogą mnie pocałować. Żyjemy dla siebie, dla osób, na których nam zależy, a nie dla podniesienia PKB w kraju. A Ci, którzy nas wykorzystują, sami powinni znaleźć się po tej drugiej stronie. Nikt nie  może nam mówić, jak mamy żyć, bo nikt za nas nie umrze.


Znowu jakiś dziwne nastroje mnie łapią. Potrzebuję tej wiosny. Sądząc po moich dłoniach przyjdzie szybciej niż wszyscy myślą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz